Urodził się w 1707 roku jako pierwsze dziecko
Franciszka-Maksymiliana Ossolińskiego [zobacz]
i Katarzyny z Miączyńskich. Jego młodszym rodzeństwem byli Tomasz [zobacz]
i Anna, żona Józefa Szaniawskiego.
Początkowe wykształcenie pobierał za pewne w domu
rodzinnym. W roku 1721 wstąpił do Akademii Krakowskiej, a według J.
Bartoszewicza "wychowanie odebrał francuskie, modne, z wysokich parnasów".
Po ukończeniu nauki został wysłany przez rodziców w swą
młodzieńczą turę po Europie, której celem było uzupełnienie jego
wykształcenia. Dotarł wówczas między innymi do Paryża, gdzie zarekomendowany
został w sierpniu 1727 roku kardynałowi Andre Hercule de Fleury'emu. Fleury
był wychowawcą, a następnie pierwszym ministrem Ludwika XV. Pobyt
Józefa-Kantego w Paryżu związany był z przygotowaniami jakie czyniono na
dworze francuskim w celu powtórnego osadzenia Stanisława Leszczyńskiego na
tronie polskim. W 1729 roku Józef-Kanty związany był z francuskim płk.
Błędowskim, agentem Stanisława Leszczyńskiego, z którym przebywał we
Wrocławiu.
W tym też roku powrócił do kraju, gdzie od razu został
wprowadzony na arenę polityczną przez swego ojca, podskarbiego koronnego i
bliskiego współpracownika króla Augusta II . Jego pierwszymi krokami na
scenie politycznej było posłowanie z Inflant na sejmie grodzieńskim.
Zgodnie z ówczesną tradycją rozpoczął również karierę w
wojsku. W roku 1730 został komendantem w stopniu kapitana lub majora
chorągwi w regimencie pieszym artylerii koronnej Jana Klemensa Branickiego.
Z Branickim zwiąże się odtąd Józef-Kanty na długie lata, zostając w 1756
roku rotmistrzem chorągwi pancernej w jego pułku.
26 czerwca 1729 roku za zezwoleniem królewskim ojciec
przekazał mu starostwa: sandomierskie i chmielnickie, należące wówczas do
najbogatszych w Rzeczpospolitej. 13 lutego 1730 roku złożył przysięgę jako
nowy starosta sandomierski, obejmując oficjalnie ten urząd. Otrzymanie od
ojca obu starostw związane było z planowanym przez jego rodziców ożenkiem z
Teresą ze Stadnickich (patrz). Starostwa miały mu też zapewnić wysokie
dochody, które ustabilizowały by jego pozycję.
W latach 1732 i 1733 posłował z
województwa czernichowskiego na sejmy nadzwyczajne w Warszawie. Po śmierci
Augusta II wspólnie z ojcem opowiedział się za kandydaturą na tron
Rzeczpospolitej Stanisława Leszczyńskiego, z którym był spowinowacony przez
swą macochę. Broniąc razem z ojcem praw Leszczyńskiego do tronu
Rzeczpospolitej odbył burzliwą kampanię w obronie wolnej elekcji.
Po ustabilizowaniu się sytuacji politycznej w kraju i
braku perspektyw na powrót Leszczyńskiego na tron w Rzeczpospolitej opuścił
króla i ojca, który pozostał przy Leszczyńskim we Francji i powrócił do
kraju. Wydaje się, że kluczową sprawą jaka zaważyła na jego powrocie była
możliwość utraty w przypadku pozostania na emigracji wszystkich dóbr
należących do niego, żony i ojca.
7 czerwca 1734 roku przewodniczył sejmikowi ziemi
sanockiej, który poświęcony był głównie sprawom organizacji milicji
wojewódzkiej. W rok po powrocie do kraju podczas obrad sejmiku wiszeńskiego
14 marca 1735 roku uznał prawa do tronu Rzeczpospolitej króla Augusta III,
pozostając odtąd aż do swej śmierci gorliwym stronnikiem Sasów.
Na początku roku roku 1738 wyjechał do swojego ojca do
Luneville w Lotaryngii [zobacz].
W czasie tego pobytu Franciszek Maksymilian Ossoliński podzielił pozostały
po nim majątek w Rzeczpospolitej. Józef-Kanty otrzymał wówczas od ojca (lub
kupił?) dobra warszawskie i posiadłości Garbatki i Tarchomin [zobacz].
Dodatkowo wspólnie z bratem Tomaszem dostali od ojca meble i wyposażenie
pałaców znajdujących się w kraju.
Od roku 1738 Józef-Kanty dość regularnie zaczął brać
udział w sejmach zajmując się głównie sprawami wojskowymi. W październiku
tego roku jako poseł z województwa sandomierskiego na sejm warszawskim
domagał się opuszczenia kraju przez rosyjski korpus wojskowy dowodzony przez
Burkharda Münnicha, który stacjonował w Rzeczpospolitej od elekcji w 1733
roku. Dodatkowo postulował zadeklarowanie neutralności Rzeczpospolitej w
wojnie rosyjsko-tureckiej. Wystąpił również z poparciem dla aukcji wojska w
postaci milicji wojewódzkich, nie zezwalając równocześnie, zgodnie z
otrzymanymi instrukcjami, na przeznaczenie na ten cel podatków z szelężnego
i czopowego.
Za pośrednictwem zaprzyjaźnionych posłów Adama
Małachowskiego i Porwanieckiego wystąpił na sejmie o zwrot strat jakie
poniosły jego majątki podczas pobytu wojsk rosyjskich. Chodziło głównie o
majątki należące wcześniej do jego ojca, a których został właśnie
właścicielem.
17 grudnia 1738 roku Józef-Kanty otrzymał nominację na chorążego nadwornego
koronnego.
W październiku 1744 roku znajdujemy Józefa-Kantego na
sejmie grodzieńskim, gdzie reprezentował jako poseł ziemię nurską.
Występował tam jako stronnik partii republikańskiej Potockich. Postulował
wówczas aukcję wojska, wnosząc o wyznaczenie sesji prowincjonalnych dla
omówienia tych spraw.
Kiedy miało dojść do ustalenia wspólnego stanowiska na sejmie i uchwalenia
aukcji wojska Józef-Kanty został zaatakowany przez posła z ziemi wiskiej
Józefa Wilczewskiego, że wspólnie z innymi posłami pozostają na żołdzie
pruskim i dążą do zerwania sejmu. Józef-Kanty zdecydowanie zareagował
wówczas na oszczerstwo i kilkakrotnie żądał sądu sejmowego nad Wilczewskim.
Nie widząc szans na oczyszczenie się z zarzutów zagroził że nie pozwoli na
dalsze prowadzenie obrad sejmu "aż wprzód będzie przez sprawiedliwy sąd
przywrócenie honoru". W końcu dwór skłonił Wilczewskiego do odwołania swych
zarzutów wobec Józefa-Kantego i innych posłów. Cała ta sprawa okazała się
być jedynie kolejną próbą dla powstrzymania uchwalenia aukcji wojska
koronnego i przeciągnięcia lub zerwania obrad sejmowych przez stronnictwa
przeciwne dworowi.
Na kolejnym sejmie w roku 1746 obradującym w Warszawie
posłował tym razem z województwa czernichowskiego. Na sesji prowincjonalnej
małopolskiej wszedł 29 października w skład delegacji do opracowania
projektów w sprawie aukcji wojska i zrównania podatków w województwach
ruskich.
W 1750 posłował z ziemi drohickiej na nadzwyczajny sejm
warszawski ponownie jako przedstawiciel republikańskiego stronnictwa
Potockich. Związał się wówczas ze stronnictwem francuskim i jego przywódcą
hetmanem Janem Klemensem Branickim, licząc zapewne na jego poparcie dla
swych planów dotyczących kariery politycznej.
W roku 1752 ponownie wyjechał do swego ojca do Luneville.
Podróż ta związana była ściśle ze sprawami majątkowymi jakie trzeba było
uregulować jeszcze za życia ojca. Postanowiono wówczas iż cały majątek
pozostały po Franciszku Maksymilianie Ossolińskim w Lotaryngii odziedziczy
jego wnuk, a syn Józefa-Kantego, Maksymilian. Józef-Kanty zrzekł się wtedy
praw do spadku po ojcu.
Drugi z synów Franciszka Maksymiliana, Tomasz, pozostając skłóconym z
rodziną, również zrzekł się spadku po ojcu.
Dobra pozostałe w Rzeczpospolitej przypaść miały drugiemu
z wnuków Józefowi-Salezemu, synowi Józefa-Kantego, który miał zostać również
głównym spadkobiercą majątków po ojcu. W ten dość prosty sposób rozwiązano
wówczas wszelkie mogące się wyłonić problemy spadkowe. Józef-Kanty otrzymał
podczas tego pobytu od ojca ziemie i królewszczyzny Semki i Kaczanowskie,
leżące na Podolu w powiecie latyczowskim.
Pozostając cały czas chorążym nadwornym koronnym rozpoczął
w 1753 roku starania o wakujące wielkie chorąstwo koronne. Jego zabiegi
zakończyły się jednak fiaskiem. Dwa lata później rozpoczął starania o wakat
po Józefie Lubomirskim na stanowisko dowódcy regimentu pieszego w armii
koronnej, jednak i tego stanowiska nie uzyskał. Z pomocą przyszedł mu w
końcu hetman Jan Klemens Branicki, który wspólnie z F.M. Durandem, ministrem
pełnomocnym francuskim, poparł kandydaturę Józefa-Kantego na wakujące
województwo wołyńskie. Za nominację na wojewodę wołyńskiego musiał on jednak
zapłacić 5000 dukatów Heinrichowi Brühlowi, ministrowi i głównemu doradcy
Augusta III. Oficjalną nominacje na wojewodę wołyńskiego otrzymał 5 stycznia
1757 roku.
W tym też roku został kawalerem Orderu Orła Białego.
W 1758 roku uczestniczył w radzie senatu, która wydała
uchwałę o nieważności kurlandzkiej inwestytury Piotra Ernesta Birona,
faworyta dworu rosyjskiego. Ta sama rada uchwaliła inwestyturę dla
królewicza Karola.
W 1760 roku z pomocą posła francuskiego M.A. Paulmego
starał się o urząd podskarbiego koronnego, jednak stanowisko to otrzymał
protegowany Brühla Teodor Wessel.
W latach 1763-1766 Józef Kanty Ossoliński powołał w swych
dobrach chrzanowskich specjalne komisje generalne, które zająć się miały
wyprowadzeniem tego majątku z zapaści gospodarczej w jakim się znalazł.
Działalność komisji przyczyniła się do szybkiego rozwoju tych dóbr.
W połowie roku 1763 ponownie przebywał w Luneville, już po
śmierci ojca. Gościł tym razem u swego syna Maksymilana. Odebrał wówczas
symboliczne zapisy jakie uczynił dla niego Franciszek Maksymilian tj.
"miseczkę do golenia i srebrny imbryk" oraz "dwa komplety złotych guzików do
ubrań i płaszczy". 7 lipca jego żona była chrzestną jednego z synów Józefa
Jankowitza byłego intendenta Franciszka Maksymiliana Ossolińskiego w
Luneville.
Józef-Kanty u schyłku panowania Augusta III należał do
zaciekłych wrogów "familii" Czartoryskich. Przez szereg lat swej
działalności w obozie stronnictwa patriotycznego postrzegany był w nim jako
jedna z głównych postaci.
Po śmierci Augusta III wraz ze swym stronnictwem nadal
popierał dwór Wettynów, licząc na wsparcie finansowe z Drezna, które miałoby
wspomóc akcję przedelekcyjną wśród szlachty. Plany te pokrzyżowała jednak
nagła śmierć saskiego następcy tronu Fryderyka Krystiana i związane z tym
perturbacje. Józef-Kanty próbował wysuwać również kandydaturę królewicza
Albrechta, jednak nie została ona dobrze przyjęta.
W grudniu 1763 roku brał udział w naradach tyczących
przyszłej elekcji jakie odbywały się u Branickiego w Białymstoku. Podczas
obrad rady senatu zebranej w 2 stycznia 1764 roku domagał się ewakuacji
korpusu rosyjskiego z Prus Królewskich. Obawiano się interwencji wojsk
rosyjskich podczas obrad sejmiku przedkonwokacyjnego w Grudziądzu. Wnosił
też o wysłanie do Rosji komisji celem uzyskania wynagrodzenia za szkody
spowodowane działaniami podczas wojny siedmioletniej.
Swego syna Józefa-Salezego wysłał w swoim imieniu na
sejmik do Grudziądza, a sam udał się z Warszawy na Wołyń na sejmik łucki,
któremu miał przewodniczyć. 6 lutego t.r. jeszcze przed rozpoczęciem obrad
zaatakowany został przez "Familię" Czartoryskich "powstał tumult i wzajemne
rąbanie się". Powodem tych zajść było wystawienie przez Józefa-Kantego swego
syna Józefa-Salezego jako kandydata na posła z tej ziemi, gdyż nie uzyskał
on nominacji na posła w Grudziądzu.
Mając przy sobie jedynie 27 szlachty ustąpił i schronił się do klasztoru
jezuickiego, gdzie zagaił sejmik, szukając porozumienia z czartoryszczykami.
Przez dwa dni odraczał sesje sejmiku w nadziei na zawarcie zgody. W
rezultacie na sejmiku doszło do podwójnych wyborów.
Od 11 kwietnia brał udział w obradach przywódców
stronnictwa patriotycznego w Warszawie, którzy planowali swą politykę na
nadchodzący sejm konwokacyjny. Zgodnie z zapadłymi tam ustaleniami miał on
przygotować swoje województwo wołyńskie do zawiązania konfederacji.
7 maja rozpoczęto obrady sejmu, podczas których
stronnictwo patriotyczne wydało manifest przeciw dalszemu trwaniu sejmu przy
obecności wojsk rosyjskich, które wkroczyły do Rzeczpospolitej dla
"wspomożenia" po myśli dworu rosyjskiego obrad sejmu konwokacyjnego i wolnej
elekcji. Józef-Kanty sygnował ten manifest.
Po pozbawieniu przez "familię" praw hetmana Jana Klemensa
Branickiego, co miało miejsce 12 maja, Ossoliński wniósł protest i opuścił
salę posiedzeń. Zarządził wówczas pogotowie chorągwi koronnych znajdujących
się w dobrach chmielnickich i udał się do Kozienic, gdzie zebrali się
przywódcy patriotów celem zawiązania konfederacji.
Tu jednak wszyscy na czele z samym Branickim zarzucili
plan konfederacji wymawiając się brakiem sił i środków. Jedynie Józef-Kanty
wspólnie z wojewodą nowogrockim Jabłonowskim upierali się dalej przy
zawiązaniu konfederacji, ofiarując na ten cel 200 000 czerwonych złotych i
200 jazdy. Nikt z zebranych jednak nie poszedł za ich przykładem. Następne
dni przyniosły odwrót wojsk Branickiego na południe kraju.
9 czerwca za namową Józefa-Kantego wojska patriotów
skierowały się spod Sambora do należącego do niego Leska. Po starciach pod
Leskiem i Brzozowem wojska patriotów wycofały się do Krosna. Podczas obrad w
Krośnie 19 czerwca Józef-Kanty wspólnie z synem Józefem-Salezym i kilkoma
innymi osobami zaproponował natarcie na rosyjski korpus Daszkowa i prywatne
zaciągi Kazimierza Poniatowskiego, które miało by umożliwić przebicie się do
Lwowa i połączenie z wojskami Franciszka Salezego Potockiego i Karola
Radziwiłła.
Niestety wyczerpanie ciągle wycofujących się wojsk oraz odmienne zdanie
większości ze zgromadzonych na radzie wojennej oficerów na czele z samym
Janem Klemensem Branickim zaprzepaściło ten plan. Dodatkowo część wojsk
przeszła w tym dniu na stronę rosyjską.
Józef-Kanty urażony postawą hetmana Branickiego i
podejrzewając spisek wśród sztabu oficerskiego opuścił nocą razem z synem
obóz patriotów. Hetman Branicki opuszczony przez przyjaciół i swe wojsko
wyjechał na Węgry do Bardiowa.
W kilka dni potem dołączył do niego Józef-Kanty i dopiero tutaj wspólnie z
innymi przybyłymi członkami patriotów wydano 28 czerwca odezwę do zawiązania
konfederacji. 30 czerwca Józef-Kanty rozpisał listy wzywające do przybycia
do Lubowli na Spiszu Adama Krasińskiego, Wacława Rzewuskiego, Franciszka
Salezego Potockiego. W imieniu patriotów zwrócił się 5 lipca do
austriackiego ministra Wacława Kaunitza o pozwolenie werbowania na terenie
cesarstwa żołnierzy i o pomoc pieniężną na ten cel. 18 lipca odbyło się w
Lubowli spotkanie patriotów jednak na wieść o przejściu wielu z
dotychczasowych ich towarzyszy do obozu Czartoryskich Józef-Kanty wycofał
się i powrócił do domu w sandomierskie.
W swych majątkach sandomierskich zastał grasujące wojska
rosyjskie, które go wkrótce ujęły i zamknęły w areszcie. Po trzech
miesiącach przetrzymywania został zwolniony, musiał jednak odwołać swe
wcześniej wydane manifesty, co uczynił 26 września 1764 roku w Sandomierzu.
Nie widząc żadnych szans na dalszy opór względem siłą narzuconego elekta
Stanisława Augusta Poniatowskiego 5 listopada złożył królowi osobistą
rekognicję, został jednak przyjęty dość chłodno. Z racji swego senatorskiego
stanowiska (wojewoda wołyński) brał udział w sejmie koronacyjnym.
Po wszystkich burzliwych wydarzeniach, mających na celu
obronę wolnej elekcji powrócił Józef-Kanty do swych dóbr podgórskich. Tam
załamany rozchorował się na "palpitację serca" i przez 6 miesięcy leżał pod
czułą opieką żony "między życiem a śmiercią". Po dojściu do zdrowia w
połowie 1765 roku wyjechał z żoną za granicę "do wód", gdzie kurował się do
jesieni 1766 roku. Przebywał wówczas zapewne również i w Paryżu.
Po powrocie do kraju zapraszany był przez ambasadora
rosyjskiego Nikołaja Repnina i syna Józefa-Salezego, wówczas współpracownika
ambasadora, do przyjazdu na konfederację do Radomia i na otwarcie sejmu w
1767 roku. Nie pojechał tam jednak. Na sejmie pojawił się dopiero po jego
limicie. Po wznowieniu obrad sejmowych w lutym 1768 roku chciał na nim
wystąpić, jednak nie został dopuszczony do głosu przez Nikołaja Repnina.
Wówczas wycofał się ze współpracy z nim. Jeszcze 8 marca ambasador rosyjski
prezentował Józefa-Kantego królowi "jako partykularnie przywiązanego do
najjaśniejszej imperatorowej".
Po wybuchu konfederacji barskiej stał się jej cichym
sojusznikiem. Obawiając się restrykcji w razie opowiedzenia się oficjalnie
po stronie konfederatów Józef-Kanty wolał pozostać na uboczu wydarzeń. 29
czerwca1768 roku Jakub Bronicki marszałek sanocki uzyskał w Lesku od niego
milicję nadworną, amunicję, dziewięć armat, pełne oporządzenie dla 50 ludzi
i tysiąc czerwonych złotych.
W drugiej połowie lutego 1769 roku wyjechał z Warszawy
wraz z żoną i córką Marianną do swych dóbr podgórskich. Tu jednak pojawił
się wkrótce przybyły z Węgier Marcin Lubomirski, czarny charakter tamtych
czasów, znany ze swej bezwzględności. Zabrał on Józefowi-Kantemu 26 marca
świeżo skompletowaną chorągiew i w brutalny sposób rozpoczął pustoszenie
jego włości. Józef-Kanty razem z żoną wyjechał wówczas na Węgry do
Budzimierza, obecnie Budimir k/Koszyc na Słowacji. Opiekę i administrację
nad pozostawionymi podgórskimi dobrami sprawował wówczas Antoni Zaleski,
który pełnił tą funkcję również po śmierci Józefa Kantego u jego syna Józefa
Salezego Ossolińskiego.
W Budzimierzu osiedli Ossolińscy na dłużej kierując stąd
swą polityką. Oboje zaangażowali się wówczas już oficjalnie w konfederację
barską. Jego główna działalność skupiła się na poczynaniach "kwintumwiratu",
związku założonego przez Amelię Mniszech z Dukli i jego żonę (patrz Teresa
ze Stadnickich Ossolińska).
Od wiosny 1769 roku pozostawał Józef-Kanty w ścisłym
kontakcie z marszałkami konfederacji Adamem Krasińskim i Teodorem Wesslem
oraz z królewiczem Albrechtem w Saksonii i ministrem saskim K. Sackenem. W
kwietniu poparł memoriał przywódców konfederacji przedłożony w Wiedniu, w
którym domagali się oni aresztowania przez władze austriackie Marcina
Lubomirskiego. We wrześniu udał się do Zborowa, gdzie Adam Krasiński
zorganizował spotkania konfederatów w związku z organizowaniem Generalności.
Do Generalności nie przystąpił, jednak przez cały czas utrzymywał z nią
kontakt. W listopadzie t.r. zwracała się ona do Józefa-Kantego za
pośrednictwem Ignacego Potockiego, marszałka ruskiego, o zaciągnięcie
pożyczki, jednak bez powodzenia.
Wiosną 1770 roku udał się do Wiednia, gdzie na audiencji u
cesarzowej Marii-Teresy omawiał sprawy polskie i konfederacji barskiej.
Jesienią tego roku przedstawił w Wiedniu swe stanowisko dotyczące wspólnych
interesów Austrii i Rzeczpospolitej. W tym czasie dwukrotnie odprawiał z
niczym delegację Generalności, a następnie wspólnie z innymi magnatami
odrzucił pomysł składkowej pożyczki 10 000 dukatów na poselstwo Karola
Radziwiłła do Turcji, oraz drugiej na wojsko konfederackie i pensje
marszałkowskie.
Na przełomie lat 1770-71 po konflikcie jego żony z Amelią
Mniszech i rozpadnięciu się kwintumwiratu zgłosił akces do konfederacji
barskiej składając prawdopodobnie przysięgę na wierność konfederacji i
wchodząc do jej rady najwyższej (Generalności). Po wygaśnięciu konfederacji
barskiej przebywał jeszcze jakiś czas w Budzimierzu, a następnie przeniósł
się do Sebes na Węgrzech. Pozostał tam do kwietnia 1777 roku. Wycofał się
wówczas zupełnie z życia publicznego oddając w 1774 roku swą chorągiew
pancerną Jakubowi Przyłuskiemu, a 11 grudnia 1775 roku zrezygnował z urzędu
wojewody wołyńskiego. Po powrocie do kraju osiadł w swych dobrach
podgórskich w Rymanowie, gdzie spędził ostatnie trzy lata życia.
Fundament polityczny i materialny jaki stworzył mu ojciec
i korzyści wynikające z jego małżeństwa ze Stadnicką niewątpliwie
przyczyniły się do pozycji jaką osiągnął w swym życiu. Józef-Kanty posiadał
rozległe kompleksy majątków ziemskich: dobra warszawskie przekazane mu przez
ojca w 1738 roku tj. Tarchomin, Krakowiany, Dąbrówka, Mroków, Garbatki,
Parole, Rusiec; dobra sandomierskie tj. wykupiony od Potockich w 1755 roku
klucz Ossolin; dobra podlaskie tj. klucz Rudka, przekazany następnie na
prośbę ojca Aleksandrowi Ossolińskiemu; Turzysk na Wołyniu; dobra podolskie,
odziedziczone w 1752 roku po ojcu tj. Antonówka, Tomaszpol, Czerniejowice,
Klityszce; dobra podgórskie tj. klucze Rymanów, Bukowsko, Dynów i zakupiony
od spadkobierców Mniszchów klucz dukielski.
Żona wniosła mu w 1744 roku klucz Lesko, dobra chrzanowskie k/Krakowa i
Drążgów w ziemi stężyckiej. Od 1738 roku otrzymał od ojca do wspólnego
użytkowania z bratem Tomaszem pałac w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu
oraz dworki na Pradze i Solcu.
W kraju najczęściej rezydował w pałacu w Warszawie,
Ossolinie i we dworze w Rymanowie. Jego staraniem wybudowano kościół w Rudce,
pałac w Turzysku na Wołyniu, rozpoczęto wznoszenie kościoła w Rymanowie -
dokończonego przez córkę Annę Teresę Potocką, kościół na Tarchominie w
Warszawie, odnowiono kaplicę "Betlejem" w Ossolinie i wzniesiono tam również
kilka kapliczek. Ponad to wyremontowano i wzmocniono zamek w Ossolinie.
Wspólnie z żoną był również hojnym ofiarodawcą dla wielu
kościołów w kraju, w których po dzień dzisiejszy znaleźć możemy ich epitafia
proszące o modlitwę [zobacz].
Józef-Kanty opiekował się poetą i pisarzem Mikołajem Jaśkiewiczem, który
kilka swych tworów dedykował jego rodzinie.
Z małżeństwa z Teresą Stadnicką [zobacz]
urodziło się pięcioro dzieci tj. Ignacy 1745-1750, Józef-Salezy [zobacz],
Maksymilian 1734 - zmarł po 1791, Anna Teresa 1746-1810 [zobacz]wydana
za Józefa Potockiego, i Marianna wydana za Józefa Mniszcha, zmarła po 1803
roku.